Lista aktualności Lista aktualności

Komentarz do artykułu Gazety Wyborczej o lasach wokół Wałdowa Królewskiego

Poniżej publikujemy komentarz kierowany do autorki artykułu poświęconego lasom wokół Wałdowa Królewskiego. Artykuł został opublikowany w Gazecie Wyborczej Bydgoszcz 15 maja 2024 r.

Pani Agata Szczygielska-Jakubowska
Gazeta Wyborcza Bydgoszcz

Dotyczy: <artykułu na temat lasów koło Wałdowa Królewskiego>

 

Szanowna Pani,

ze zdumieniem przeczytałem artykuł pt. Las rodu Alvensleben idzie pod topór. Leśnik broni wycinki: Przyszłe pokolenia obejrzą efekty naszej pracy, który ukazał się 15.05.2024 r. w Gazecie Wyborczej Bydgoszcz.

Oprócz tego, że tekst zawiera szereg nieprawdziwych stwierdzeń, to przemilcza istotne fakty historyczne, narzucając narrację dopasowaną do z góry przyjętej tezy. Narracja ma pokazywać w sposób negatywny aktualną działalność prowadzoną w tym drzewostanie przez Lasy Państwowe z przypisywaniem wyjątkowych walorów gospodarce prowadzonej przez dawnych zarządców majątku Ostromecko. Tendencyjnie, ówczesnym właścicielom majątku przypisuje się „tradycje ochrony przyrody i budowania krajobrazu”, podczas gdy działalność nadleśnictwa przedstawiana jest jako niszczycielska. Otóż fakty wyglądają zgoła inaczej.

Poza założeniem parku przypałacowego oraz nasadzeń parkowych na terenie dzisiejszego rezerwatu przyrody Las Mariański, którego powiększenie jest aktualnie procedowane z inicjatywy nadleśnictwa, rodziny Schönbornów i Alvenslebenów intensywnie eksploatowały swoje lasy. Nie był to zasób, którego posiadanie służyć miałoby bynajmniej celom estetycznym; były to lasy gospodarcze, z których rodziny czerpały zyski, w nich polowano oraz intensywnie pozyskiwano drewno. Drewno było następnie przecierane w majątkowym tartaku i wyjeżdżało z Ostromecka również koleją, po wybudowaniu linii Chełmża-Fordon.

Odnosząc się do wątków poruszonych w artykule – opisywany las, hrabia Alvensleben, sam najpierw wyciął, po czym w 1919 roku posadził go na nowo, drugą część obsadzając przed II Wojną Światową litą sosną, całkowicie niewłaściwie dla miejscowego, żyznego siedliska. Stosował wówczas szereg gatunków drzew spoza ich naturalnego zasięgu występowania. W dobie obecnych zmian klimatu, takie niedostosowane do warunków siedliskowych gatunki obce nierzadko wielkoskalowo zamierają lub przyjmują charakter inwazyjny.

Obecnie drzewa w tym wydzieleniu (oddz. 170 j) posiadają udokumentowany wiek 104 lat, co potwierdza powojenny operat z 1949 r. Jest on publicznie dostępny (wraz z mapą) w zasobie online Gminnej Biblioteki Publicznej w Dąbrowie Chełmińskiej. Nieprawdą jest zatem, że „nie wiadomo kiedy las został zasadzony”.

Skarb Państwa (Lasy Państwowe) w momencie przejęcia majątku Skarbu III Rzeszy na mocy reformy rolnej, zastał tam zatem 15-centymetrowej grubości drągowiny w wieku ok. 30-lat, o całkowicie zniekształconym składzie gatunkowym, niezgodnym z siedliskiem. Zasobność tych drzewostanów wynosiła wówczas 45 metrów sześc./hektar. Od tego czasu, przez 80 lat leśnicy hodowali ten drzewostan, uzyskując dorodny i bardziej prawidłowy dla miejscowego siedliska przyrodniczego (grądu subkontynentalnego) skład gatunkowy lasu, którego zasobność wzrosła 10-krotnie (aktualnie jest to 327-588 m sześc./ha, w zależności od pododdziału). Na zniekształcenia nałożyła się gospodarka prowadzona w czasie wojny, która była nastawiona na zabiegi bardziej opłacalne, pomijając zasady hodowlane i potrzeby pielęgnacyjne młodszego pokolenia lasu. Wspomina o tym powojenny operat w rozdziale poświęconym ocenie gospodarki przeszłej.

Las ten wymaga dalszych prac na rzecz naturalizacji, są one zaplanowane na kilkadziesiąt (!) lat w przyszłość. Jedną z potrzeb dalszej przebudowy tego obiektu jest regulacja składu gatunkowego (obniżanie udziału buka) oraz usuwanie obcych geograficznie gatunków inwazyjnych, jakimi są północnoamerykańskie dąb czerwony oraz robinia akacjowa. Rosnąca tam robinia akacjowa, która zawłaszcza przestrzeń, zagłusza naturalne odnowienia gatunków rodzimych, właściwych dla tego siedliska. Powszechny natomiast dąb czerwony powoduje z kolei degradację siedlisk, zmianę chemizmu gleby i składu zespołów grzybów oraz roślin, skutecznie hamując rozwój właściwej flory. Przytaczane w artykule wypowiedzi krytykujące usuwanie gatunków inwazyjnych, a także kłamliwe stwierdzenia (o nielegalności wycinki, tudzież podważaniu fachowości prac) i teorie spiskowe („specjalne zlecenie na drzewa”) świadczy o nieznajomości obowiązujących procedur oraz tematyki przebudowy drzewostanów niezgodnych z siedliskiem. Lasy Państwowe nie tylko dostarczają surowiec drzewny w ramach zrównoważonego użytkowania lasów (rośnie ich średni wiek, zasobność, powierzchnia), ale także prowadzą szeroko działalność w zakresie ochrony lasów, trwałości ich utrzymania oraz korzystania z wszystkich funkcji lasów. Jednym z ogromnych wysiłków współczesnych leśników jest przebudowa drzewostanów na zgodne gatunkowo z siedliskiem.

Nieprawdą jest, że wspomniane w artykule pomnikowe daglezje mają 200 lat. Rosną one w innym miejscu, niż drzewostan objęty aktualnie zabiegami i mają 150 lat (co również można wyczytać w powszechnie dostępnym dokumencie pn. Program Ochrony Przyrody Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Toruń). Ich pogarszający się stan zdrowotny (ubytki kory) nie jest efektem ich odsłonięcia, ponieważ obserwowany jest w tym miejscu od wielu lat przez leśników.

Sprostowania wymaga również stwierdzenie miejscowego leśniczego Leśnictwa Wałdowo, którego wypowiedź „nic na to nie poradzę” została zacytowana całkowicie w oderwaniu od kontekstu. Dotyczyła ona technologii wykonywania prac pilarką, niebędącej urządzeniem cichym, a nie celowości zabiegów.

O ile nikt nie kwestionuje faktu zapoczątkowania i dbałości o park przypałacowy lub Las Mariański przez rodziny Schönbornów i Alvenslebenów, to bezsprzecznym faktem, popartym twardymi liczbami jest regeneracja tych lasów przez pracowników Lasów Państwowych i dalsza ich hodowla na podstawach przyrodniczych, która wyprzedza i wspiera naturalne procesy zachodzące w lesie.

Tezy zawarte w artykule są krzywdzące dla kilku pokoleń leśników pracujących nad tym lasem po wojnie. W celu zachowania pozorów dyskusji przywołuje się opinie nieznanych quasiautorytetów – w tym przypadku „znajomych leśników”, których nazwiska, stanowiska lub doświadczenie zawodowe powinny zostać podane, choćby z szacunku dla czytelnika. Przykładowe stwierdzenie tychże tajemniczych osób, że nie wjeżdża się maszynami po pojedyncze drzewa, są całkowicie niezgodne z powszechną praktyką i dezawuują jedynie nieznajomość technologii prowadzenia trzebieży czy rębni złożonych.

Jednym z podstawowych obowiązków dziennikarskich określanych przez Prawo prasowe jest zachowanie szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu materiałów prasowych, a zwłaszcza sprawdzenie zgodności z prawdą uzyskanych wiadomości lub podanie ich źródła.

Artykuł wpisuje się tak modną ostatnio nagonkę na leśników, czego wyrazem są choćby nienawistne komentarze pod tekstem. Autorzy komentarzy często nie znają ani materii, ani faktów, a jedynie opierają swoje sądy na gotowej i fałszywej tezie.

Mam nadzieję, że nie było to Pani zamysłem, a jedynie wynikiem dbałości o środowisko i wsłuchiwaniem się w głosy społeczeństwa. Jestem zawsze gotowy do współpracy i merytorycznej dyskusji na temat naszych lasów.

 

Z poważaniem
Nadleśniczy Nadleśnictwa Toruń

Do wiadomości
Jacek Glugla – Redaktor naczelny bydgoskiej redakcji "Gazety Wyborczej"